Pages

Ads 468x60px

Labels

środa, 29 kwietnia 2015

Kilka praktycznych porad


Funny baby eating diversification

1. Przygotowuj jedzenie w formie łatwej do uchwycenia przez dziecko.
Pokrojone w słupki bataty, jabłka, melony, marchewka, mięso, ser żółty...
Podzielone na poręczne różyczki brokuły i kalafiory...


Assorted raw vegetables sticks
Placuszki - z owocami, z warzywami, z mąki ryżowej, gryczanej, pszennej, jaglanej...
Vegetable pancakes
Kostki z kaszy manny i jaglanej...














Kulki mięsne, warzywne, zbożowe...
Meatballs with green peasSpinach dumplingsFalafel


2. Wyekwipuj dziecko w fartuszek lub śliniak (najlepiej z rynienką), a jeśli to możliwe, nie zakładaj mu ubranek z długim rękawem


3. Kiedy jeszcze dziecko jest na etapie zabawy jedzeniem, a nie karmieniem się nim w celu zaspokojenia głodu, pilnuj, by było najedzone zanim zasiądzie w krzesełku do karmienia. Inaczej zafundujesz sobie i jemu niepotrzebne nerwy, a nie o to przecież chodzi.

4. Na początku nie przypinaj dziecka pasami do fotelika. W razie zachłyśnięcia nie stracisz czasu na odpinanie dziecka, by wyjąć je z krzesełka i udzielić pomocy. Przestudiuj dokładnie temat udzielania pierwszej pomocy w razie zachłyśnięcia pokarmem. Bądź przy dziecku cały czas (zawsze, nie tylko na początku) i obserwuj je.


Placuszki z bananami

Placuszki z bananami - bo Tosia uwielbia banany. Poza tym dają się łatwo trzymać. Oryginalny przepis pochodzi stąd, natomiast ja zamiast mąki pszennej dałam gryczaną. W obróbce nie były zbyt łatwe, przywierały do patelni. Najprawdopodobniej jednak na mące pszennej szłyby łatwiej. Ale są naprawdę smaczne :)


Tośko... nie dostało. Jakaś pokrzywka zrobiła jej się na buzi, a ja nieopatrznie dodałam cynamon, który może uczulać. Dlatego zdjęcia wrzucę, jak będzie drugie podejście ;)

wtorek, 28 kwietnia 2015

Klopsiki indycze

Obiadowe danie dla małych i dużych klopsikożerców. Jako że Tosia uwielbia mięsko, będą często gościć na jej tacce :) Co ważne, dają się mrozić.


Ja podałam z makaronem świderki tricolore wymieszanym ze świeżymi ziołami i łyżką serka Bieluch. Tosia zjadła tylko klopsiki. Cóż, ponowimy próbę z makaronem...

Tosia zajada...

Kilka fotografii Tosi w akcji. Oczywiście niektóre zdjęcia nie oddają uroku wydarzenia, za to znakomicie obnażają nieporządek w kuchni. Jakość adekwatna do sytuacji (kto lubi, jak robić mu zdjęcia podczas jedzenia, i to z lampą błyskową? dyskretnie komóreczką więc...)













poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Różowiutkie kostki z manny

Pomysł na śniadanie - co będzie z konsumpcją, trudno przewidzieć, ale chociaż nie będę rano panikować, co mam dać Tosi do jedzenia.



Nie była zresztą zachwycona. Rozfafluniła w łapkach... Będzie kolejne podejście za jakiś czas, jak chwyt poluźni ;)


Kuchenne rewolucje

Od dwóch tygodni wprowadzam moją ponad siedmiomiesięczną córeczkę Tosię w świat produktów stałych metodą BLW. Wcześniej, od czwartego miesiąca (głupia matka, głupia matka!) jadła... hm... "jadła" słoiczki. Po dwóch-trzech tygodniach względnych sukcesów i opanowaniu jedzenia z łyżeczki - dziecię się zacięło i ani rusz. Zaczęła się droga przez mękę, jakieś durne samolociki, historyjki o zwierzątkach, które chcą zjeść jej papkowate obiadeczki itp. Miałam serdecznie dość i w końcu postanowiłam spróbować BLW.

Zaczęło się od parowanych warzyw (dwa sitka puściłam z dymem - jakbym nie mogła normalnie używać mojego parowaru) i paluszków chlebowych. Tośka załapała od razu, że to można wziąć do łapki, a potem spróbować. Do tej pory odgryza po kawałeczku jedzenia - czasem od razu wypluwa, czasem żuje i wypluwa swoje jedzenie w dokładnie takiej formie, jaką znajdowałam w słoiczkach, a czasem połyka (wiem po kupie). Najlepiej wychodzi jej z bananem. Ładnie żuje mięso i żółty ser, trochę awokado i makaronu. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, zwłaszcza dla mnie - osoby przekonanej, że musi czuwać nad bezpieczeństwem dziecka i skrupulatnie kontrolować, co powinno ono zjadać. Obecnie mam szafkę kuchenną zawaloną nieotwartymi słoiczkami, których już postanowiłam jej nie dawać. Może powinnam sprzedać to wszystko koleżankom z fejsbuka?

Inspiruję się blogiem Ala'antkowe BLW, gdzie jest całe multum przepisów na fajne potrawy dla dzieci, któe można dostosować do potrzeb dorosłych Ponieważ ja jestem na diecie i mam menu ustalone przez dietetyczkę, na razie nie mogę skorzystać z tych dobroci. Ale lubię gotować i nie stanowi dla mnie problemu przyrządzanie jedzenia osobno dla Tosi. Frustruje mnie tylko to, że na razie jest na etapie próbowania niewielkich porcji i tak naprawdę nie wiem, na ile te wysiłki mają sens. Ale i tak jest lepiej, niż "leeeeeci, leeeeci samolocik do buzi Tosiiiiiii"... Błazenada jakaś :)
 

Sample text

Sample Text

Sample Text

 
Blogger Templates